Sama natura tworzy niezwykle piękne krajobrazy. Dał artystę — aby je zobaczyć i uchwycić. Obrazy Iwana Szyszkina zawsze wychodziły świetnie. W końcu wiedział, jak nawet na wielkich płótnach przepisać gałązki, źdźbła trawy i liście z niemal fotograficzną dokładnością. A na obrazie «Klif» widzimy też wypłukaną wodą glebę, z której tu i ówdzie wystają korzenie. Oto kikut, który spadł na łóżko w wąwozie. Kiedyś najwyraźniej nadal trzymał się ziemi za korzenie, ale została bezlitośnie zmyta przez strumienie, które tu spływały z każdą ulewą, z każdym topniejącym śniegiem.
Na dole klifu znajduje się powierzchnia wody. Prawdopodobnie wąwóz schodzi do rzeki. Dlatego woda pędziła tu tak pewnie, że przez wieki przebijała się przez takie zagłębienie. A jednak na dnie wąwozu zapuściły korzenie młode drzewa, które mimo wszystko rosną i zazieleniają.
W pobliżu wody jest wiele kamieni. Ten potężny potok przetoczył ich tu z góry, stamtąd, gdzie brzozy próbują wyrosnąć na samej krawędzi, ale ciężko im chwycić korzeniami ziemię, dlatego przechyliły się i zawisły nad wąwozem.
Zwykle autor tworzył takie obrazy, kopiując je z natury. Szukał wspaniałych miejsc i przychodził do nich dzień po dniu, o tej samej porze, aby znaleźć niemal ten sam stan natury, to samo oświetlenie.
Napisał «Klif» w pogodny letni dzień, kiedy w wąwozie było sucho, a odsłonięta glina nabrała żółtawo-pomarańczowych odcieni. Shishkin niestrudzenie malował obrazy, pracując jednocześnie na kilku płótnach. Jego sekret polegał na tym, że miał w swojej pracy jeden obraz — na poranne godziny, inny — na dzień, a trzeci — na wieczór, kiedy na ziemię może spaść uduchowiona mglista mgiełka. I na każdą porę dnia wybierał odpowiedni plan, najkorzystniejszy patrząc na dane oświetlenie.
Opis obrazu Iwana Szyszkina «Przerwa»