To zdjęcie jest częścią dużego tryptyku Vereshchagina o wojnie w Shipka. Ale to, jak zawsze u tego artysty, nie jest całkowicie prostą częścią tryptyku. Ogólnie rzecz biorąc, sama idea tryptyku nie dotyczy wyłącznie wojny. Dokładniej mówiąc, o wojnie, ale nie o tej bojowej części, ale od strony czysto ludzkiej.
Ten tryptyk to historia jednego żołnierza, który został po prostu zapomniany. Pierwsza część to żołnierz podczas zamieci. Jest tak pochłonięty swoim, w tym przypadku zawodnym sprzętem, który nie chroni go przed zimnem, że nawet nie widać jego twarzy. I nie rób tego.
Wystarczy obraz, prosty obraz uczciwego, lojalnego żołnierza zdradzonego przez swoich generałów. Po prostu zapomnieli usunąć go ze stanowiska. A oto on w pierwszej części tryptyku w zamieci, jakoś stoi. Druga część — śniegu jest dużo, ale żołnierz wciąż jest na posterunku. A trzecia część — żołnierz jest praktycznie niewidoczny — to duża zaspa i tylko część jego czapki jest widoczna z powodu śniegu. Żołnierz nie opuścił swojego stanowiska, żołnierz stał, bo nikt nie odwołał rozkazu. A generałowie, którzy o nim zapomnieli, już poinformowali, że wszystko jest spokojne, wszystko w porządku. Zapomniałem!!!
Dlatego urzędnicy często nie lubili Vereshchagina, często ingerowali w jego pracę. I prawdą jest, jak bezlitośnie i ze słabo ukrytą nienawiścią, poprzez uroczyste malowanie, pokazywał wojskowe «wyczyny» generałów, którzy czasem nawet nie pamiętają zwykłych żołnierzy. Nic dziwnego, że nawet sam cesarz Aleksander III nie wypowiedział o nim najbardziej pochlebnych słów, ale nadal nie wydał rozkazu skrzywdzenia artysty. Ale z drugiej strony słowa cesarza były postrzegane inaczej i Vereshchagin nie mógł spokojnie tworzyć.
I musi być tak łatwo, jak złośliwi krytycy westchnęli, kiedy dowiedzieli się o śmierci artysty podczas nalotu statku w Port Arthur w 1904 roku. Niestety umarł, chociaż wciąż mógł wiele zrobić. Ale umarł z pędzlem w rękach. Wyruszył w podróż, aby uchwycić bitwę w prawdziwych wydarzeniach.
Opis obrazu Wasilija Vereshchagina «Wszystko jest spokojne na Shipce…»